Parę słów o mnie
Zbigniew Marcinkowski
ZiBi
Cześć, mam na imię Zbigniew, ale możesz mówić mi ZiBi. Moja przygoda z komputerami rozpoczęła się od gier, podobnie jak u większości osób. Pierwszym komputerem, z którym miałem kontakt, był Commodore 64 należący do mojego kolegi z podwórka. Nigdy nie zapomnę uruchamiania gier z kaset magnetofonowych. W 1992 roku dostałem swój własny komputer, Amigę 600. Rok później została ona wymieniona na PC 486 SX z magicznym przyciskiem „Turbo”. To wtedy zaczęła się moja przygoda z grzebaniem w sprzęcie, jak i w różnych systemach komputerowych. Miało to również wpływ na moją edukację. Po ukończeniu technikum poszedłem na politechnikę.
Niestety, choroba jest częścią mojego życia. Od ponad 20 lat cierpię na reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Choroba rozpoczęła się zaraz po ukończeniu studiów i na początku nie utrudniała mi zbytnio codziennego funkcjonowania. Wciąż mogłem pracować i kontynuować naukę poprzez studia podyplomowe, akademie Cisco i inne szkolenia. Jednak do czasu, choroba uszkodziła na tyle poważnie moje biodro, że musiałem przejść operację wstawienia endoprotezy stawu biodrowego. Po półrocznej rehabilitacji wróciłem do pracy i nadal mogłem w miarę normalnie żyć.
Kilka lat później choroba stała się bardziej agresywna i zmusiła mnie do zrezygnowania z pracy. Po ustabilizowaniu się stanu zdrowia zdecydowałem się na kolejne operacje, tym razem na ręce. Choroba spowodowała deformację moich rąk. W ciągu dwóch lat przeszedłem cztery operacje rekonstrukcji prawej ręki. Wszystko szło w dobrym kierunku, aż do momentu, gdy pojawiły się problemy z odcinkiem szyjnym kręgosłupa. Główną przyczyną tego był wypadek samochodowy, który miałem kilka lat wcześniej. Sytuacja była naprawdę poważna, ponieważ ucisk na rdzeń uniemożliwiał mi nawet siedzenie. Musiałem poddać się kolejnej operacji usztywnienia kilku kręgów odcinka szyjnego kręgosłupa. Wszystko to sprawiło, że stałem się osobą niepełnosprawną, która potrzebuje pomocy w prostych sprawach dnia codziennego.
Obecnie jestem po ponad rocznej rehabilitacji. Jeszcze długa droga przede mną do samodzielności, ale już mam siłę, by robić coś dodatkowego. Postanowiłem stworzyć i prowadzić blog, by poznawać, rozumieć i uczyć się nowych rzeczy. To moja dodatkowa rehabilitacja, która pozwala mi oderwać się od problemów zdrowotnych i skupić na innych rzeczach.
Tak pokrótce przedstawia się moja historia. Mimo że los nie był dla mnie łaskawy, nadal jestem optymistą, który wierzy, że zawsze można wyjść z trudnej sytuacji. Gdy patrzę na to wszystko z obecnej perspektywy, mogę stwierdzić, że przeciwności losu bardzo mnie wzmocniły. Przestałem się martwić rzeczami, na które nie mam wpływu i nabrałem dużego dystansu do siebie. Nadal jestem uśmiechniętym facetem, pomimo wszystkich przeszkód.
Dziękuje i pozdrawiam wszystkich czytających mój blog.